poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział trzeci


"Przyjaciel to ktoś, kto daje ci totalną swobodę bycia sobą.*"
1 września 1976 r.
            Shirley wysiadła w otoczeniu Jamesa iSyriusza. Wyglądało to tak jakby Potter i Black robili za jej ochroniarzy.Dziewczyna, rozejrzała się dookoła i powiedziała do chłopaków:
-Zajmijcie jakiś powóz. Zaraz wrócę.
            Zaczęłaiść w kierunku zupełnie innym niż tłum młodzieży, który wylał się z pociągu.Shirley, zamierzała dorwać Evans i dać jej jedno ostrzeżenia. Ona zawsze dawałajedno, a potem była nauczka. Była osobą zawziętą i wredną, dlatego też wszyscyjej znajomi zastanawiali się, dlaczego dziewczyna nie trafiła do Slytherinu.Widocznie nawet Tiara Przydziału, może się mylić w swoich decyzjach – czegoidealnym przykładem jest panna Lebiediew. Przepychała się przez tłum cały czasobserwując rude włosy, których nienawidziła z całego serca. Po chwili znalazłasię tuż obok niej. Musiała tylko odciągnąć jakoś swoich braci od Lily.Wyciągnęła różdżkę i mrucząc kilka słów popchnęła w stronę chłopaków niczemuniewinnego Ślizgona, którym okazał się na jej szczęście znienawidzony przezCharlusa i Nikodema – Avery. Złapała Lily za ramię i poprowadziła w stronęciemnego miejsca, koło Zakazanego Lasu. Nikt nie zauważył ich odejścia,ponieważ zbyt wielu uczniów śpieszyło się na ucztę do zamku.
-Nie będę dwa razy powtarzać. Charlus, to wrażliwy facet, więc radzę ci się DWArazy zastanowić zanim go w jakikolwiek sposób zranisz – powiedziała Lebiediew,patrząc Evans, prosto w oczy.
-Grozisz mi?
-Nie. Co najwyżej ostrzegam. I zapamiętaj sobie. Ja ostrzegam tylko raz, a potemdziałam – powiedziała Shirley, i pobiegła w stronę powozów gdzie czekali na niąprzyjaciele.
-Nadaje się do Slytherinu – powiedziała Lily, i dołączyła do ostatniej grupy,która wyszła z pociągu.
            PannaEvans, nawet nie wiedziała, jaką prawdę właśnie ogłosiła. Otóż ShirleyLebiediew, nadawała się w zasadzie do każdego domu. Jednak najbliżej było jejdo Domu Węża. Dlaczego? Odpowiedź była prosta. Jej arogancja, spryt i egoizm, atakże odraza dla rodzin mugoli idealnie umieszczały ją w Slytherinie. Jednak,gdy przyszła pierwszy raz do Hogwartu nic nie wskazywało na to, że tadziewczyna tak bardzo się zmieni. A może ona była taka i jako pierwszej wcałych dziejach Hogwartu udało się oszukać wszechwiedzącą i nieomylną TiaręPrzydziału? Tego nie wiedział nikt. Jednak nikt nie mógł już udawać, że nie zauważyłzmian, które zaszły w Shirley. Nikt nie wiedział, że to wszystko dzieje się zasprawą pewnej przepowiedni. To, co się działo wcale nie musiało się dziać.Dlaczego? Otóż gdyby rodzice Shirley, nie podjęli pochopnej decyzji, co dowyprowadzki to zapewne ich córka byłaby normalną nastolatką, która niezmieniłaby w koszmar senny, życia nie jednego ucznia. Chociaż jeśli patrzeć nato z drugiej strony być może uczęszczając do szkoły gdzie nauczana była CzarnaMagia jej zmiana mogła nastąpić wcześniej. Nikt nie wie, co byłoby lepsze dlaświata. Bywały momenty, gdy była normalna i śmiała się z przyjaciółmi, alenadchodziły chwile takie jak ta przy Evans, że oczy dziewczyny robiły się złe igroźne. Ktoś powiedziałby, że zrobiła to, bo chciała ochronić brata. Ale tenktoś, kto tak powiedział mylił się bardzo, bo gdyby znał przyszłość,wiedziałby, dlaczego taka była.
            Shirley,wsiadła do powozu i usadowiła swoje cztery litery tuż obok Pottera.
-Gdzie byłaś? – spytała Helen.
-A musiałam wdać się w krótką rozmowę z pewną osobą.
-Aha – Helen, nigdy nie pytała o więcej niż sama chciała wiedzieć.
            Ztylnej kieszeni spodni wyciągnęła paczkę papierosów. Wysunęła jednego ipodsunęła każdemu pod nos. Jedyny Black, wziął i za pomocą różdżki zapalił jegokoniec. Helen, zrobiła podobnie. Po chwili w całym powozie czuć było zapachfajek. Shirley, spojrzała na przyjaciółkę i pokiwała głową. Dziewczyna, niestroniła od rzeczy mugoli, a już w szczególności od papierosów. Należy zaznaczyć,że blondynka była jedną z tych osób, które mogą się poszczycić czystą inieskalaną ani jedną, szlamą krwią od samego początku jej rodu. Rodziceblondynki nie mogli zrozumieć, czemu ona sama nie jest z tego powodu dumna.Panna Holms, miała cały świat w głębokim poważaniu i nie interesowało ja nigdynic, co nie było związane z jej skromną osobą. Podobnie jak Shirley byłaegoistką, ale co do przyjaźni to nie można było żadnej dziewczynie nic zarzuć.No, może Helen tylko to, że nie posiadała umiejętności słuchania.
-Shirley, wpadniesz na środowy trening quidditcha? – spytał James, gdy wysiadaliz powozu.
-A skąd ty wiesz, kiedy masz pierwszy trening?
-Zostałem kapitanem. Stąd wiem – odpowiedział z dumą.
-Wybacz, Potter, ale nie. Musisz się bardziej postarać – stwierdziła i ruszyła wstronę zamku.
-Ale nie mówisz nie?! – krzykną za nią James.
            Dziewczynastanęła i zaczęła się śmiać, po chwili jednak pobiegła w stronę zamku, ponieważzaczęło padać. We cztery wleciały jak szalone do Wielkiej Sali, a następniepodeszły już spokojnie do stołu Krukonów. Usiadły na swoich miejscach iczekały, aż całe to przedstawienie dotyczące rozpoczęcia nowego roku szkolnesię skończy. Shirley, rozejrzała się po pomieszczeniu i dopiero teraz – naszóstym roku – zauważyła, że większość dziewcząt w Hogwarcie wpatrzona jest wJamesa i Syriusza jak w obrazek i co chwila każda z nich puszczała im zalotnespojrzenia. Cóż, panna Lebiediew, nie należała do osób spostrzegawczych.
***
            Przezcałe wakacje dormitorium dziewczyn wyglądało jak sypialnia zwykłych nastolatek.Jednak tuż po kolacji ich pokój wyglądał ja pobojowisko. Porozrzucane ciuchy,pergaminy, książki i co jeszcze tego nie wie nikt.
-Matko jak ja tęskniłam za wami! – krzyknęła Sophie, gdy już znalazła swojąpiżamę.
-A ja myślałam, że za bałaganem – powiedziała Audrey, odrywając wzrok od swojegonowego dzieła.
            Sophie,była kolejną osobą należąca do starego czarodziejskiego domu, który miał swojezasady. Dziewczyna podobnie jak Helen uwielbiała je łamać, ale nigdy nie umiałasprzeciwić się własnej matce. Rodzicielka brunetki była osobą pozbawionąinstynktu macierzyńskiego. Swojemu jedynemu dziecku nie okazywała uczuć, alewymagała posłuszeństwa. Cały dom musiał być idealnie czysty, a całą robotęodwalały skrzaty domowe. Pokój Sophie, która umiała odnaleźć się tylko wbałaganie również był nieskazitelnie czysty, co strasznie irytowało brunetkę,bo nigdy nie mogła nic znaleźć. A czarów poza szkołą używać żadnej z dziewczyn jeszczenie wolno było. W Hogwarcie, jej współlokatorki pozwoliły na robienie bałaganu,co jakiś czas oczywiście sprzątając. Jednak, gdy potrzebowały czegoś to poprostu używały zaklęcia przywołującego. W jednym dormitorium mieściły sięcztery dusze: mroczna, egoistyczna, artystyczna i roztrzepana, ale tak naprawdęnie wyobrażały sobie życia bez siebie, bo to dzięki temu, że miały siebieprzeżyły pięć lat w Hogwarcie.
Przyjaciel to ktoś, kto daje ci totalnąswobodę bycia sobą.*
***
            Tużpo powitalnej uczcie uczniowie z szóstego roku postanowili urządzić imprezę.Nikt nie wiedział, w jaki sposób Huncwotom, udało się w pół godziny zdobyćnajlepsze jedzenie z Hogsmeade. Peter, James, Remus oraz Syriusz uśmiechali sięoczywiście dumnie na każdą pochwałą i bawili się dalej w najlepsze. Black, codwa tańce zmieniał dziewczyną, a każda odstawiona odchodziła z urażoną miną,ale i tak było wiadome, że dnia następnego dalej będzie wzdychać donieosiągalnego dla niej Blacka. Podobnie zresztą zachowywała się Rose, którabyła jedyną najlepszą przyjaciółką panny Evans. Lily, siedziała właśnie jak naszpilkach. Głośna muzyka doprowadzało ją do bólu głowy, a dodatkowo cały czassłyszała ostrzeżenie Lebiediew. Ruda, musiała przyznać sama przed sobą, że poraz pierwszy w życiu wzięła sobie czyjeś słowa do serca. Niebezpieczny błysk woku, który zauważyła u Shirley utwierdził ją w przekonaniu, że byłaby idealnympoplecznikiem samego Czarnego Pana.
-Możesz mi powiedzieć, co ty w nim widzisz? – Evans spytała, Rose wskazując natańczącego z jakąś blondynką Syriusza.
-No jest przystojny, szarmancki, mądry, odważny – wyliczała Rose, a przy każdejz tych cech Lily, prychała jak kot.
-To skończony idiota. Podobnie jak, Potter.
-A właśnie. Tradycją jest, że zawsze w pociągu pytał się ciebie, co najmniejsześć razy czy się z nim umówisz. Dziś tak nie było. Czemu?
-Może zmądrzał?
-A może znalazł sobie inny obiekt westchnień? Słyszałam jak pytał się Shirley,czy się z nim umówi.
            Evans,zrobiła oczy jak dwa talerze. Poczuła jakby ktoś wymierzył jej policzek. Przezpięć lat była przyzwyczajona do – dość dziwnego, co prawda – adorowania jejosoby przez Jamesa i schlebiało jej to. Nienawidziła go, ale która kobieta nielubi mieć adoratora? Tak, więc nowina, której dowiedziała się od Rose, wbiła jąjeszcze głębiej w fotel. Myślała, że będzie mogła chwalić się tym, że Potterugania się za nią już szósty rok, a tu okazuje się, że on podrywa siostrę jejchłopaka. Lily Evans, miała nadzieję, że uda jej się zdenerwować Pottera, gdyten dowie się, że spotyka się z jego dobrym kolegą. Evans, przeklinała Shirley,za to, że zepsuła jej genialny plan wchodząc jej w drogę.
-Zła? – spytała Rose.
-Ja? No, co ty. Będę miała trochę spokoju od tego idioty – powiedziała do przyjaciółkii wskazała ręką na Rogacza.
            Nimsię obejrzała była w objęciach Blacka, który z nią tańczył.
-Black ja nie tańczę – powiedziała Evans, starając się nie zabić przez taniec zSyriuszem.
-A teraz, co robisz? – spytał ze śmiechem i okręcił ją kilka razy.
            Syriusz,był prawdziwym królem parkietu i właśnie wyczyniał z ciałem swojej partnerkiniestworzone rzeczy w rytm muzyki. Co prawda dziewczyna chciała się już kilkarazy wyrwać, ale chłopak trzymał ją mocno. Ludzie, którzy ich widzieli śmiali sięz ich min. Łapa, uśmiechał się głupkowato i robił różne dziwne miny, a Evans,była czerwona ze złości. Bo tak się bawi Gryffindor. 
Wszyscy byliśmy na parkiecie.
Tak, przetańczyliśmy całą noc […]
Jesteście gotowi na rock and roll?**
*Jim Morrison
**JonasBrothers – „Live to party”

12 komentarzy:

  1. Pierwsza;-D Dobra, już się biorę za czytanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowny rozdział w sam raz na poprawę humoru po okropnej szkole i jeszcze gorszej pogodzie. Normalnie świat mnie przygnębia. Poza tym piękny szablon i chyba zielony jest twoim ulubionym kolorem, bo robisz dużo szablonów w tym kolorze, a każdy kolejny jest lepszy od poprzedniego. Aż zaczynam się zastanawiać, czy pracujesz w jakiejś szablonarnii- a jeśli tak to jakiej? Rozdział mogę określić jednym słowem - krótki. Nie obraź się, ale to dla mnie stanowczo za mało. Ukazałaś inną, drugą stronę Shirley - bardziej mroczną. Ciekawa jestem jak dalej będzie postępował James. I nie obraź się, ale potrzebuję jeszcze kilku rozdziałów na zapamiętanie, wgłębienie i zrozumienie wszystkich przyjaciółek Shirley. Błędów nie zauważyłam, jak zwykle zresztą.

      Usuń
    2. Cóż lubię zielony, ale nie koniecznie zaliczyłabym go do moich ulubionych kolorów. Planowałam wstawić tutaj szablon w kolorze wyblakłego różu, ale nie mogłam znaleźć dobrych zdjęć, więc sobie odpuściłam. Wiem, że rozdział krótki. Niestety mimo długiego oczekiwania nie udało mi się stworzyć nic dłuższego, ponieważ wena ogłosiła strajk. Następne będą już jednak dłuższe:). Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Przyznam się, ze zadziwiłaś mnie i to aż dwa razy. Po pierwsze świetny odcinek, który idealnie przybliżył nam sylwetki głównych bohaterek Twojego opowiadania. W sumie każda jest inna, a jednak wszystkie są tak do siebie podobne. No i oczywiście tak się bawi, tak się bawi Gryffindor. Naprawdę z ręką na sercu przyznaję się, ze coraz bardziej mnie zaczyna wciągać ta cała magiczna fabuła. No i druga rzecz o której chciałam napisać, wspaniałą szata graficzna. Aż nie można od niej oczu oderwać. Z niecierpliwością czekam na następne odcinki. Pozdrawiam serdecznie /na-deszczu-lza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co mnie naszło na opisy bohaterek, ale postanowiłam każdą z z nich przybliżyć, bo przecież nie mogę skupiać się tylko na Shirley. A co do szablonu to bardzo dziękuję za jego pochwałę.

      Usuń
  3. Aaaaaa śliczny szablon. Cud miód i orzeszki. Jeden błąd jaki znalazłam to :"Jednaj najbliżej było jej do Domu Węża."
    Ogólnie rozdział mi się podoba. Cieszę się, że coś w końcu dodałaś i opłacało się czekać. Ale teraz z niecierpliwością czekam kochanie na nowość, której się pewnie tak szybko nie doczekam ale co tam. Buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pochwałę mego szablonu:D. A co do błędu to dzięki za jego znalezienie:D. Mi mój ból głowy na to nie pozwala. A co do kolejnych części postaram się dodać jak najszybciej.

      Usuń
  4. Jestem, cieszysz się? Wiem, że tak.
    Kocham, kocham, kocham Jamesa *.* Tak uwielbiam go w twoim opowiadaniu, o i jeszcze słuchałam muse - i belong to you, i ta melodia jakoś tak pasowała do tej sytuacji spod powozów. Miodzio.

    Nie rozumiem, dlaczego Shirley jest Krukonką, ona bardziej mi pasuje na Ślizgonkę. I powiem szczerze trochę mnie zaczęło denerwować to, że w taki sposób się do Evans odzywała, bo jakoś ją polubiłam, kiedy poczytałam o niej, jako o kimś niedoskonałym tylko o zwykłej nastolatce z wadami i zaletami. Jednak wiem, że taki był zamysł, choć charaktery postaci, tych dwóch, bo Huncwoci, oczywiście w składzie James i Syriusz, bo mało skupiłaś się na reszcie, trochę szkoda, bo Remus jest świetny, też go kocham. Ale wracając... tak Lily i Shirley takie aż przerysowane, z drugiej jednak strony... to dobrze, bo później, znaczy w późniejszych odcinkach, łatwiej będzie Ci przedstawiać wszystko, co jest dla nich charakterystyczne i postać np. Shirley wyjdzie bardzo realna. Ja chciałam takie coś na głupocie z głowy stworzyć, wiesz moją Ivo trochę przerysowałam, a później... klapa, ale nie ważne, Ty się trzymasz swoich pomysłów i jesteś bardziej sumienna niż ja, więc lepiej Ci wyjdzie.:P

    Kocham Cię i czekam na coś nowego, mam nadzieję, że teraz nie trzeba będzie długo czekać. :) Będę Cię męczyć!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że się cieszę. Wiesz, powiem Ci, że moja Shirley ma być postacią nawet sama nie wiem jak to określić, ale chce ją pokazać tak żeby nikt nie wiedział (z wyjątkiem mnie), która jej twarz jest prawdziwa, a która ta udawana (chociaż pewnie mi to nie wyjdzie, ale liczy się chęć, nie?). Postaram się każdego z bohaterów nawet Petera pokazać w swój sposób i jakoś go opisać.
      A co do następnego odcinka to daj mi chociaż dwa tygodnie na napisanie go, co? A potem męcz mnie i dręcz mnie:P.

      Usuń
  5. migotka2@onet.pl17 lipca 2012 17:14

    Bardzo mi się podobało! Ciekawa jestem, co ta Shirley wymyśli...Powodzenia w dalszym tworzeniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szlag by trafił ten zas.markany Onet. ;/ Napisałam taki długaśny komentarz, a to dziadostwo mi go nie wgrało. ;/ W sumie sama jestem sobie winna, powinnam była go skopiować, ale teraz wyjątkowo zapomniałam.

    Przepraszam, nie chcę się już rozpisywać, bo jeśli jeszcze raz się nie wgra, to się zastrzelę. Wiedz, że mi się podobało i z niecierpliwością czekam na czwarty rozdział. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba;). A Onet potrafi być bardzo wkurzający ostatnio.

      Usuń