poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział szósty


"A kiedy mury runą, miłość zawładnie wszystkim.**"

[Yolanda Be Cool & Dcup - "We Don't Speak Americano"]

2 września 1976 r.

            James ze spotkania z Shirley, wrócił caływ skowronkach. Była to jego pierwsza randka, podczas, której ani razu niepomyślał o Lily. Był z tego faktu bardzo zadowolony. Szedł właśnie korytarzemdo  wieży Gryffindoru, a na jego ustachwidniał szczery uśmiech, co chwila skakał z radości. Można nawet pokusić się ostwierdzenie, że był szczęśliwy. Jednak nie możemy zapomnieć o tym, iż Lilybyła ważnym elementem w życiu młodego Gryfona. To ona na zawsze miała pozostaćpanią jego serca i nikt tego nie mógł zmienić – nawet taka kobieta jak ShirleyLebiediew. Krukonka mogła jednak sprawić, że na jakiś czas, Evans przestaniegrać pierwsze skrzypce w myślach Jamesa. Jednak nie wybiegajmy zbytnio wprzyszłość. Chłopak, mijał wiele swoich byłych dziewczyn, a każda z nichzostała obdarzona nie spojrzeniem pełnym wyższości, ale uśmiechem, który byłszczery i pełen radości. Nie jedna z nich była bardzo zdziwiona tym szczęściem,które promieniowała od Pottera. Po spotkaniach z nimi Gryfon wracał zazwyczajspokojnie bez żadnej radości. Była to wielka odmiana dla każdego ucznia wHogwarcie. Przez Pokój Wspólny przeszedł tańcząc i delikatnie, ale z uśmiechemprzestawiał każdego, kto stanął mu na drodze. Wbiegając o schodach, któreprowadziły do dormitorium chłopców z szóstego roku, cały czas szczerzył się dowszystkich i wszystkiego. W sypialni zastał wszystkich swoich przyjaciół:Remusa, Petera i Syriusza. Ten ostatni siedział na łóżku w samych spodniach.Średniej długości włosy opadały łobuzersko na oczy, co dodawało mu jeszczewięcej tajemniczości.
-Rogacz jeśli mi powiesz, że twoja randka się nie udała to uwierz mi, że nanajbliższym treningu, qudditcha zrzucę cię z miotły prosto do jeziora –powiedział Black, gdy w drzwiach ujrzał sylwetkę Pottera.
            Łapanie dostał odpowiedni na swoje stwierdzenie. James, po prostu zabrał potrzebnedo kąpieli rzeczy i zniknął w łazience.
-A gumowa kaczuszkę wziąłeś!? – krzyknął Syriusz, aby przedrzeć się przez szumwody.
            Nato zdanie Peter – który najmniej był widoczny w grupie – zaczął się śmiać. Jegośmiech przypominał pisk myszy. Rogacz. otworzył drzwi i skierował w stronęłóżka Syriusza, zmoczoną koszulkę, co prawda nie przyłożył się do rzutu tojednak w tym przypadku wycelował idealnie i Black, dostał prosto w twarz.
-Na gacie Merlina! Rogacz czy ciebie już totalnie Wierzba Bijąca pogruchotała?Padło ci na mózg?! – krzyk Syriusza odbijał się echem od ścian dormitorium.
-Co za idioci – mruknął Remus i ponownie zanurzył się w książce, którą tegosamego dnia po zajęciach przyciągnął z biblioteki.
            Jamesnie odpowiedział nic na obelgi Syriusza, który natomiast cały czas rzucał wstronę swojego najlepszego przyjaciela różne – często jakieś nowe, wymyślane naszybko – przezwiska. Towarzyszył temu piskliwy śmiech Petera, który zajadał sięgóra czekoladowych żab. Po kilkunastu minutach James wyszedł z łazienki wspodniach od dresu, a na jego wiecznie rozczochranych włosach były kropelkiwody.
-Rogacz możesz mam w końcu powiedzieć jak było na spotkaniu z Shirley?
            Potterpostanowił pograć na nerwach swoich współlokatorom. Z tego też powodu wmilczeniu, bardzo powoli i dokładnie zaczął składać swoje ubrania. Remusuśmiechnął się pod nosem, ale jednocześnie dalej czytał książkę. ZajęciemGllizdogona dalej było jedzenie. Natomiast Syriusz dostawał już białej gorączkiz ciekawości. W końcu James zakończył swoje bardzo pasjonujące zajęcie i usiadłna łóżku.
-To może teraz, łaskawie dowiem się czy moja nieprzespana noc na coś sięprzydała? – spytał Syriusz.
-A co jeśli nie? – odpowiedział pytaniem na pytanie James z poważną miną.
-Zrzucę cię z miotły podczas najbliższego treningu.
-Będziecie bez kapitana.
-Ja nim zostanę, a teraz wracając do tematu. Jak było?
            Natwarzy Rogacza, powoli pojawiał się szczery uśmiech, a w oczach zapłonęłyiskierki szczęścia.
-Wiecie, ona jest bardzo inteligentna – powiedział Potter.
-F kocu est Uronfą – powiedział Peter, z pełną buzią.
-Co? – spytał Remus.
-Powiedziałem, że w końcu jest Krukonką.
            James,pokiwał głową z dezaprobatą dla zachowania, Petera. Od kilku lat starali się gooduczyć mówienia z pełną buzią, ale osiągnęli w tym takie same skutki jakprofesor McGonagall, gdyby uczyła się latać na miotle.
-A kotek jej się spodobał? – spytał Black.
-Była zachwycona.
-To całe szczęście, bo przez tego kotka się nie wyspałem. Całą noc miałczał jakgłupi i chodził mi po głowie.
-Łapo po prostu kotek nie wyczuł w tobie nic z psa – powiedział ze śmiechemJames.
***
            Shirleydo dormitorium weszła z uśmiechem na ustach. Audrey siedziała na parapecierazem ze swoim szkicownikiem i rysowała gwiazdy na niebie. Dość często możnabyło ją spotkać w takiej pozycji, kiedy nie docierał do niej świat zewnętrzny,ponieważ zajmowały ją własne myśli, które były tak absorbujące, że aby uniknąćkłopotliwych pytań rysowała to, co widziała albo podsuwała jej wyobraźnia.Shirley postawiła Ramzesa, na podłodze i czekała na reakcję współlokatorek.Jako pierwsza nowego osobnika w dormitorium zauważyła Sophie, która od razuzaczęła piszczeć na widok zwierzaka. Stworzonko, nie wiedziało, co się dzieje inatychmiast rzuciło się do ucieczki. Lebiediew szybko wzięła go na ręce izaczęła głaskać.
-Skąd go masz? – spytała Sophie i od razu znalazła się przy przyjaciółce iwyciągnęła ręce w stronę Ramzesa, który od razu zaczął głośno miałczeć.
-Weź się odsuń, bo mój prezent zejdzie ze strachu na zwał – powiedziała Shirleyi usiadła na łóżku.
-Prezent? James, podarował ci kota? – spytała Sophie.
-Jak widać.
-Cóż wiedział, jakiego ci podarować. Arystokratyczny, rosyjski kot niebieski.Idealny – powiedziała Audrey, którą z własnego świata wyrwało miałczeniezwierzaka.
-Zwie się Ramzes. A gdzie Helen? – spytała Shirley.
-Spaceruje po zamku – powiedziała Sophie.
            Shirleynie słuchała już więcej zachwytów brunetki nad Ramzesem, którego jej piskliwygłos doprowadzał do stanu przed zawałowego i chował się w ramionach swojejwłaścicielki.
            Rosjankęwypełniało szczęście, że ktoś potraktował ją poważnie, a dodatkowo czułasatysfakcję, że utrze nosa Evans.
Czy chcesz być szczęśliwym przez chwilę?
Zemścij się.
Czy chcesz być szczęśliwym zawsze?
Przebacz.*
***
            Lilysiedziała w dormitorium i wpatrywała się jeden punkt. Czuła się dziwnie. Częstowidywała Jamesa, w towarzystwie innych dziewcząt. Jednak nigdy nie miało to dlaniej żadnego znaczenia. Teraz to się zmieniło. Miała wrażenie, że coś jejucieka. Wydawało jej się, że to, co zawsze miała pod nosem nagle zaczęło jejsię wymykać, a ona nie ma siły tego gonić.
            Evanszbyt dużo czasu poświęcała nauce i nie mogła znać znaczenia słowa miłość. Byłaz Charlusem, ponieważ podobał się on jej z wyglądu, a dodatkowo dużo czasuspędzał – a przynajmniej jej się tak wydało – na nauce. Ten fakt powodował, żeCharlus był dla niej ideałem, którego ona dostała. Myślała, że to właśnie natym polega miłość i uczucie. Wiedziała, że ona i brat Shirley byliby idealnąparą, a ich dzieciom nie brakowałoby niczego, bo przecież ona i on poskończeniu Hogwartu dostaliby dobrze płatną pracę. Do tej pory tak widziałazwiązek. Myślała, że należy po prostu dobrze się dogadywać, mieć jakiś wspólnytemat do rozmów, a dodatkowo, jeśli jako para mieliby przed sobą świetlnąprzyszłość to byli dla siebie stworzeni. Nie wiedziała jak bardzo się myliła. Wzasadzie dopiero teraz zaczynało to do niej docierać, lecz zanim ta wiedzaprzedostała się do jej mózgu musiało wiele czasu upłynąć.
            Rosebacznie obserwowała przyjaciółkę. Jeszcze nigdy Lily nie była tak zamknięta iniedostępna dla świata po powrocie z błoni. Zazwyczaj mówił, co tam się działoi narzekała na zakochane pary, bo obściskiwały się w miejscu publicznym, młodszymrocznikom też się obrywały, ponieważ były zbyt rozwydrzone i swoimi krzykamipsuły atmosferę zielonego terenu.
-Lily – Rose nieśmiało zagadnęła do przyjaciółki.
            Wzasadzie ton głosu Rose nigdy nie był stanowczy. Zawsze była w nim odrobinaniepewności. Dodatkowo jego właścicielka nie należała od osób wyróżniającychsię. Wielu uczniów w Hogwarcie – nawet tych z szóstego roku – nie wiedziało, żeistnieje ktoś taki jak, Rose Mess. Szatynka nigdy też nie zabiegała o uznanie.Wolała nie wchodzić nikomu w drogę, a dodatkowo nie posiadała poczucia własnejwartości, które zabiła w niej jej starsza siostra. Angelica, – siostra pannyMess – była typem osoby dominującej, a dodatkowo przez całą rodzinę byłauważana za cud. Wysoka blondynka o dużych niebieskich oczach, zawsze pewnesiebie, która miała powodzenie u płci przeciwnej była zupełnym przeciwieństwemRose. Jednym z ulubionych zajęć starszej z panien było udowadnianie tejmłodszej, że jest od niej ładniejsza i lepsza. Zazwyczaj robiła to, kiedy Rosebyła w łazience i przygotowywała się do wyjścia. Wtedy do gry wkraczała,Angelica. Obserwowała, a po chwili z idealnych malinowych ust wylewał siępotok, który niósł masę niedociągnięć w urodzie Rose. W zasadzie to tylko ztego powodu młodsza z sióstr przestała wracać na ferie do domu. Każde spotkaniez ideałem doprowadzało ją do łez.
-Lily – Rose widząc, że jej przyjaciółka nie zareagowała, ponowiła próbę.
-Co?
-Co się stało? Jesteś jakaś smutna? Zamyślona?
-A co miało się stać?
-Pokłóciłaś się z Charlusem?
-Nawet się z nim nie widziałam.
-To, co się dzieje?
-Nic.
-Lily, kogo ty chcesz oszukać? Mnie? Osobę, która jest ci bliższa niż siostra?
            Zieloneoczy rudowłosej, spojrzały w brązowe tęczówki przyjaciółki. Była to jejnajbliższa osoba, którą miała w Hogwarcie. Dodatkowo zastępowała Lily jejukochaną Petunię. Panna Evans bardzo cierpiała, gdy całkowicie straciła miłośćsiostry. Nie mogła zrozumieć jak łatwo ich wzajemne relacje uległy zepsuciu izniszczeniu. Gryfonka bardzo z tego powodu cierpiała i była to powodem, dlaktórego Lily Evans zawsze w swoich oczach nosiła smutek. Dla Petunii, jejmłodsza siostra umarła z chwilą, gdy dostała list z Hogwartu. Dla starszejEvans było to niesprawiedliwe, że ona została pominięta. Nie uważała się nigdyza osobę gorszą, ale ta widomość spowodowała, że wszystko runęło. Dziewczynkibyły bardzo ze sobą zżyte, kochały się i nie wyobrażały sobie nawet osobnychwyjazdów na wakacje, a korespondencja ze Szkoły Magii przewidywała nieobecnośćRudej, w domu przez dziesięć miesięcy. Dodatkowym powodem do nienawiści – którabyła jednostronna – między siostrami była zazdrość Petunii o Lily. StarszaEvans bała się po prostu, że Lily nawet podczas wakacji nie będzie miała dlaniej czasu.
            RoseMess, w Hogwarcie była najbliższą osobą dla Lily. Od samego początku znalazływspólny język. Jedna dla drugiej była ogromnym wsparciem. Zawsze mówiły sobie owszystkim. Teraz jednak Evans, nie wiedziała jak wyjaśnić swojej przyjaciółce,co poczuła widząc Jamesa Pottera całującego się z Shirley Lebiediew. Nie umiałanazwać tego, co się z nią działo. Patrzyła bezradnie i z lękiem na Rose. Tymspojrzeniem wołała o pomoc. To był niemy krzyk Lily Evans o wyjaśnienie, czymjest miłość.
-Rose, widziałam Pottera.
-Wiesz widujesz go codziennie, więc nie zbyt wiem, o co chodzi.
-On się całował z dziewczyną.
-Wiesz, jeśli tylko o to chodzi, to nie wiem, czemu jesteś w takim stanie.Rozumiałabym twój szok gdyby całował się z mężczyzną – powiedziała Rose zlekkim uśmiechem.
-Mogłabyś być poważna – rzekła z oburzeniem Lily.
-Staram się, ale zachowujesz się śmiesznie. Jesteś załamana bo Potter, całowałsię, z jaką dziewczyną. Dla twojej informacji on zmienia obiekty swoichwestchnień średnio raz na tydzień, a jak ma dobre wiatry to zdarza się nawet dwarazy w tygodniu.
-On całował się z Shirley Lebiediew.
-Siostrą Charlusa? – spytała Rose dla pewności.
-A mamy jakąś inną Shirley na roku, bądź w szkole? – spytała Lily, z wyrzutem.
-Nie. Po prostu chcę być pewna i nie wyżywaj się na mnie, bo odkryłaś, żekochasz Pottera – powiedziała Rose.
-Nie kocham go.
-To wyjaśnij mi, czemu się tak zachowujesz teraz? Bo w końcu do ciebie dostało,że James jest dla ciebie kimś ważnym.
            Evanspatrzyła na produkującą się Mess i zastanawiała się czy przyjaciółka nie maracji. Czy ona kocha Pottera? Uważała, że nie. Nie mogłaby pokochać kogośtakiego jak on. Kogoś tak niedojrzałego emocjonalnie. On, według Lily niepasował do niej i postanowiła zapomnieć o tym dziwnym uczuciu, którego tegodnia doznała.
A kiedy muru runą, miłość zawładniewszystkim**
*Henrl Locardaire
**Paulo Coelho 

12 komentarzy:

  1. No no ;D Potter zakochał się w Shirley;D widać to, ale czuje że Lily teraz coś będzie mieszać skoro coś teraz poczuła do niego...
    Czekam na new ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HiHi... Może będzie mieszać, a może nie :D. Tego jeszcze nie wiem :P. Muszę nad tym pomyśleć.

      Usuń
  2. No proszę no i Lily nam się bulwersuje, ale trochę po nie w czasie. Miała swoją okazję to ją zmarnowała, a teraz kiedy James próbuje tak po prostu być szczęśliwy ona 'wkracza do akcji' ze swoimi uczuciami. Tak się nie robi. Współczuje Rose, ze ma taką siostrę jaką jest Angelica. Ale ja wierze, że Rose jeszcze się postawi i pokaże jak wiele jest warta. Świetnie! Z przeogromną niecierpliwością czekam na następny odcinek. Pozdrawiam serdecznie /bohemienne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rose się nie postawi.. Siostra zabiła w niej wszystko co miała pięknego... A co do Lily to pokaże ona jeszcze swoje prawdziwe oblicze...

      Usuń
  3. Końcowy cytat świetnie wszystko podsumował! Chyba Ci go ukradnę na opis ;) ;P
    Podobało mi się, że pisałaś o uczuciach Lily :) I te zagrywki Jamesa i teksty Syriusza - super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Musiałam w końcu napisać coś o Lily, bo przecież sama Shirley byłaby nudna. A co do Syriusza i Jamesa to bardzo obawiałam się tego dialogu, bo ciężko pisze mi się rzeczy śmieszne.

      Usuń
  4. Shirley, Shirley... Coś mi się wydaje, że ona i James zbliżyli się do siebie bardziej niż ktokolwiek przypuszcza. Jedna randka wystarczyła, aby zapamieali ją na zawsze. I coś mi się wydaje, że to baardzo namieszało im w głowach. Ona myśli tylko o nim, on tylko o niej. To megaromantyczne. A Lily, cóż, do niej pasuje mi stara sentancja [,,Life is brutal"], która moim zdaniem doskonale oddaje obecną życiową sytuację panny Evans. Zresztą, ona chyba nie myślała, że James zawsze będzie żył tylko miłością do niej? O naiwności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :*. Te wszystkie uczucia jakie towarzyszą naszej parze są bardzo ważne i bardzo namieszają w pozostałych rozdziałach. No, a Lily jest trochę naiwna i lekko zapatrzona w siebie.

      Usuń
  5. No nie wiem czy aby na pewno Potter czuje do Shirley więcej niż do Lily. Moim zdaniem ten romans, znaczy Sh i Jimma będzie głośny, ale pomoże zrozumieć wiele rzeczy Evans. A ja nadal odnoszę wrażenie, że dla Jamesa wystarczy tylko jedno mrugnięcie okna Lily i on już zrezygnuje z Shirley. No nie wiem... ale mam nadzieję, że się mylę. Jednak miedzy dziewczynami zrodzi się jeszcze większa nienawiść niż jest do tej pory. O ile to możliwe :) Pewnie oby dwie będą walczyć o względy Jamesa. Z tym że Lily ma trochę ułatwione zadanie, gdyż jak James zauważył w swoich myślach, to jednak rudowłosa nadal jest na pierwszym miejscu i jest kobietą jego życia.

    I nie wiem co jeszcze mam pisać. Wszystkiego Dobrego w nowym roku. Aby był on hucznie obchodzony i żebyś o nim nigdy nie zapomniała. Spełnienia marzeń, kochana moja :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no. Zawiodłaś mnie. Ja się spodziewałam tutaj jakiejś ostrej krytyki za ten rozdział, a tu nic. Zero. Ehhh... No cóż jeśli to możliwe to nienawiść będzie jeszcze większa. No, ale czy Lily tak od razu zawalczy o względy Jamesa? Nie byłabym tego taka pewna. Ale masz rację to ona jest na pozycji wygranej.

      Usuń
    2. Nie mówię, ze od razu, ale liczę, że jednak Evans zacznie w końcu odkrywać swoje własne uczucia...

      Usuń
    3. Z każdym następnym odcinkiem, powinna coraz więcej rozumieć :).

      Usuń