poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział dziewiąty


"Jesteś wilkiem chłopcze. Trzymaj się z dala od tego miasta. Jesteś wilkiem.***"
8 października1976 r.
            Peter Pettigrewu z lękiem spoglądał na rozmawiającąz Jamesem, Shirley. Glizdogon nie chciał, aby wyszło na jaw, że dołączył dogrona młodych Śmierciożerców. Nie chciał tego, ale wiedział, że musi myśleć oswojej przyszłości i o swoim bezpieczeństwie, gdy ukończy Hogwart. Byciepoplecznikiem Czarnego Pana zapewniało mu w jakiś sposób ochronę. Nie był takodważny jak Syriusz czy James, a nawet Remus. Nie umiał odmówić, gdy zostało muzaproponowanie przystąpienie do Śmierciożerców. Doskonale pamiętał, co sięstało kilku osobom, które odmówiły. Przy najbliższym wyjściu do Hogsmeade osobyte wracały z niego trochę pobite i poturbowane. Po tym pierwszym i ostatnimostrzeżeniu osoby te zgadzały się na wszystko, co zostało im zaproponowane. Wten sposób chronili nie tylko swoje życie, ale także swoje rodziny czybliskich. Peter przypuszczał, ze po opuszczeniu Hogwartu przyjaźń Huncwotówrozpadnie się. Każdy z nich będzie musiał zacząć liczyć na siebie. Jednak, niedo końca to zaprzątało głowę Gryfona. Aktualnie jego głową zaśmiecało pytanie:co robiła Shirley Lebiediew na spotkaniu młodych Śmierciożerców? Nie mógł tegow żaden racjonalny sposób wyjaśnić. Zawsze postrzegał ją, jako osobę dobrzenastawioną do dzieci mugoli. Na tym spotkaniu pokazała się z zupełnie innejstrony. W jej oczach widział radość, gdy wyobrażała sobie, że atakuje osoby nieczystejkrwi. Dodatkowo paraliżował go strach, ze mogłaby ona powiedzieć o tymzgromadzeniu chłopakom, a tego oni by mu nigdy nie darowali. Jakiś głosrozsądku mówił mu, że przecież ona też nie powinna chcieć, aby to, że tam byłowyszło na jaw. Postanowił podejść do niej i porozmawiać z nią na ten temat.
- Shi…i… rley, możemy porozmawiać? – spytał Petergdy podszedł do pary.
- Jasne. James widzimy się na obiedzie –powiedziała Krukonka i pocałowała bruneta w policzek.
            Shirleyodczekała chwilę, aż James zniknie za rogiem.
- Czego chcesz? – warknęła do chłopaka, dziewczyna.
- Powiedziałaś Jamesowi o wczorajszym spotkaniu? –w swoje pytanie musiał włożyć wiele odwagi, aby nie zacząć się jąkać.
- Oszalałeś? Żeby mnie zostawił. Peter czy tymyślisz czasami? Zdarza ci się włączyć coś takiego jak mózg? – spytaładziewczyna i zaczęła się śmiać.
            Wszyscy,którzy stali blisko niej, spojrzeli na nią ze strachem. Przeszedł przez nichdreszcze przerażenia i momentalnie zrobiło im się zimno.
- Cz… Czyli mu nic nie powiesz? – spytał Peter.
- Posłuchaj i ty i ja, nie chcemy żeby ktokolwiek,kto może donieść Huncwotom, moim przyjaciołom czy nawet tej szlamie Evans o tymwiedział, prawda? – Peter pokiwał głową na znak zgody. – Więc ja i ty, mamy wtym temacie gębę na kłódkę jasne? – chłopak kolejny raz pokiwał twierdzącogłową.
            Niebył w stanie wydobyć z siebie głosu. Postawa Shirley i ton, jakim do niegomówiła powodował, że zaczynał się cały trząść ze strachu.
Wpadasz do domu żeby się ukryć
By Cię nie znalazł nikt
Zakładasz maskę, bo chcesz się zmienić
Chciałbyś kimś innym być
To tylko strach, on zawsze z Tobą jest
To tylko strach, przed nim nie schowaszsię*
***
14 październik 1976 r.
            James Pottersiedział w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Kilkanaście minut temu wrócił zkolejnej randki z Shirley. Sam nie mógł uwierzyć, że jakaś inna kobieta była muw stanie zastąpić, Lily Evans. Shirley Lebiediew była w jakimś stopniuzapominajką dla młodego Gryfona. Kiedy był z nią w jego głowie, ani przezchwilę nie gościła rudowłosa dziewczyna. Wtedy istniała tylko Krukonka i niktwięcej. Jakby ktoś rzucał wtedy na niego czar. W sumie podobało mu się to, bonie zadręczał się tym, że Lily nie daje mu szans. Bolał go jej widok zCharlusem, ale wiedział, ze musi się z tym pogodzić, bo inaczej, życie upłyniemu na wzdychaniu do nieosiągalnej ukochanej, która oddała serce innemumężczyźnie.
            Czwartkowepopołudnie było jedyną chwilą, kiedy Potter, mógł być sam na sam ze swoimimyślami. Syriusz miał wtedy zajęcia, z Mugoloznawstwa, Remus udzielałkorepetycji uczniom, którzy nie radzili sobie z Transmutacją czy Zaklęciami, aPeter zaczynał ich unikać jakby się czegoś obawiał z ich strony. Młodemumężczyźnie takie chwile jak ta były bez wątpienia potrzebne i dzięki nim mógłpoukładać swoje myśli, które często przypominały istny chaos. Wtedy nad uchemnie trajkotał mu Syriusz, a Remus nie marudził, że marnują czas na głupoty, anie odrabiają prac domowych.
            JamesPotter oddałby wiele za to, aby Lily Evans zauważyła w nim mężczyznę. Fakt jestfaktem, że dalej robił wszystkim głupie kawały, ale to była nieodłączna częśćjego charakteru, której nie mógł się pozbyć od tak jak popsutych butów. Towymagało do niego pracy nad samym sobą. Z drugiej jednak strony wiedział, żezmienianie się w kogoś, kim się nigdy nie będzie tylko po to, aby zdobyćukochaną osobę jest zupełnie pozbawione sensu. Bo powinien zostać pokochany zato, jakim jest, a nie za to, kim się stał dla kogoś.
Jeżeli miłość twoja nie ma żadnych szans,powinieneś zamilknąć, bo nie należy mieszać miłości z niewolnictwem serca.Miłość, która prosi, jest piękna, ale ta, która błaga, jest uczuciemlokajskim**
            Niezauważył nawet, kiedy obok niego usiadła, Lily Evans.
-James – na dźwięk jej głosu chłopak, aż podskoczył.
            Niespodziewał się, że ona kiedykolwiek zagada do niego z własnej i nieprzymuszonejwoli.
-Co się stało Evans, że postanowiłaś mnie zaszczycić rozmową? – spytał z ironiąPotter.
            Niechciał być dla niej nie miły. To wyszło samo. Poczuł nagle gniew, który obudziłsię w nim niespodziewanie. Przypomniał sobie wszystkie lata upokorzeń, któreotrzymywał od rudowłosej Gryfonki.
-Mógłbyś być trochę milszy – warknęła na niego Lily.
-Odezwała się ta, która przez pięć lat była dla mnie miła jak rozwścieczona osa– stwierdził ze śmiechem chłopak.
-Wiesz, co Potter myślałam, że trochę zmądrzałeś i spoważniałeś. Dlatego,pomyślałam, że moglibyśmy pójść razem do Hogsmeade – powiedziała i wstała zkanapy z obrażoną miną.
-I tak musiałbym odmówić, ponieważ jestem umówiony już z Shirley. Idź zCharlusem. W końcu to twój chłopak – powiedział James.
-Charlus, nie może.
-To wybacz, ale nie będę robił za towar zastępczy.
            Brunetwyminął Evans i ruszył w stronę dormitorium chłopców. Nie zwrócił uwagi na to,że Remus Lupin udzielał dodatkowych lekcji przyjaciółce Lily – Rose Mess.
            Wysoki blondyno jasnych oczach siedział obok trochę niższej od niego dziewczyny o brązowychwłosach i czekoladowych tęczówkach. Rose była bardzo słaba z Transmutacji.Chciała zostać aurorem i aby móc nim być musiała pod koniec siódmego rokunapisać egzamin z Transmutacji. Teoretycznie nie powinno jej być na zajęciachprofesor McGonagall. Jednak nauczycielka chciała dodać tej zamkniętej w sobie dziewczyniepewności siebie. Dlatego postanowiła pozwolić jej uczęszczać na zajęcia podwarunkiem, że będzie poświęcać Transmutacji bardzo dużo czasu. Jako osobę,która mogłaby jej pomóc w tym przedmiocie wskazała Remusa, który od razuzgodził się udzielać koleżance korepetycji.
            SamLunatyk był z tego powodu zadowolony. Rose od dawna mu się podobała, ale niemiał w sobie tyle odwagi żeby podejść do niej i zacząć normalną, zwykłąrozmowę, która do niczego niezobowiązywana. Remus nie był tak pewny siebie jakSyriusz czy James. Bał się kontaktów z ludźmi. Wolał ich unikać. Nie chciałżeby dowiedzieli się oni o jego ‘futerkowym problemie’. Wiedział jak ludzietraktują wilkołaki. A on przecież nie chciał być potworem, który stanowiłzagrożenie dla ludzi. Marzył o tym, aby nie drżeć przed każdą pełnią księżyca.Chciał być normalnym chłopakiem, który mógłby marzyć o tym, że kiedyś założyswoją rodzinę. A przez to, kim był nie mógł nawet o tym myśleć. Nawet niepróbował. Nie chciał nie potrzebnie wlewać w swoje serce nadziei, którazabijałaby go od środka.
- Rose musisz wyraźniej wymawiać ostatnią sylabę –Gryfon cierpliwie tłumaczył dziewczynie gdzie cały czas popełnia błąd.
            Brunetkawzięła głęboki wdech i z ogromnym skupieniem zaczęła bardzo wyraźnie i powoli wymawiaćzaklęcie. Jednoczenie wykonywała różdżką delikatne koło. Po chwili dało sięsłyszeć jak po całym Pokoju Wspólnym roznosi się jej głośny krzyk. Tuż przednią, na stole leżała maleńka srebrna szpilka, która jeszcze kilka sekund temubyła zwykłą zapałką.
- Remus, widzisz?! Udało mi się!
- Widzę Rose. I pamiętasz jak mówiłem, że z każdymdniem będzie lepiej? – spytał chłopak z uśmiechem.
- To chyba znaczy, ze nie jestem taka głupia –stwierdziła Rose i spojrzała w jasne oczy Remusa.
- Nie jesteś głupia. Po prostu Transmutacja, niejest twoją mocną stroną. Nie wszyscy są idealni we wszystkim.
            Dziewczyna,uśmiechnęła się do niego i w ramach podziękowań za postęp, jaki dzięki niemupoczyniła pocałowała go w policzek. Remus, miał wrażenie, że miejsce, któregodotknęły usta Rose zapłonęło żywym, ale przyjemnym ogniem. Poczuł jakby nagleznalazł się w innym świecie. Lepszym świecie. Jednak, nagle przypomniał sobie,kim jest. Na ziemię sprowadziła go szara, smutna prawda, że nikt nigdy niepokocha wilkołaka.
Stara cyganka przemówiła do mnie,powiedziała:
'Jesteś wilkiem, chłopcze.
Trzymaj się z dala od tego miasta'
'Jesteświlkiem'***
*Ira – „Strach”
**Antoine deSaint-Exupéry
***Sea Wolf –„You’re A Wolf” 

8 komentarzy:

  1. No proszę, proszę Remus się zakochał w Rose;D Czuje że te dodatkowe lekcje pomogą im się zbliżyć do siebie.
    Shirley ma dobry wpływ na Petera od razu chłopak zaczął się trząść ze strachu;D
    Co ona kombinuje z tymi spotkaniami.. Nie spodoba się to Potterowi. Oj napewno nie. Niech on sie tylko dowie to juz nie chciałabym być w jej skórze.
    Czekam na new ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie chciałabym być w skórze Shirley jak się Potter o wszystkim dowie. No, ale cóż młode to i głupie, więc nie myśli przyszłościowo. A co do Remusa to nie wiem jak z nim bedzie jeszcze :D.

      Usuń
  2. Moja droga ja Cię od razu przepraszam za komentarz, ale historia wyprała mi mózg całkowicie. Tak więc miłość rośnie wokół nas, prawda? Ale to dobrze, bo nie ma nic lepszego niż właśnie miłość. A te spotkania to i mi się nie podobają, jakoś wątpię, że one przyniosą coś dobrego. Czekam na następne odcinki i pamiętaj baw się jutro cudowanie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bawić będę się jutro wyśmienicie. Powiem też że spotkania masz rację ie przyniosą nic dobrego, ale jak już wspomniałam Shirley jest młoda i głupio i nie myśli przyszłościowo.

      Usuń
  3. Shirley niewątpliwe ma bardzo silną osobowość. Nieco manipuluje ludźmi i potrafi wymóc na nich posłuszeństwo. Prawdę powiedziawszy nigdy nie lubiłam i zawsze nieco bałam się takich ludzi - ich siła mnie po prostu zwyczajnie przeraża. Myślę więc, że to dlatego nieco denerwuje mnie zachowanie Shirley, która zachowuje się jak skończona egoistka i woli niedomówienia - nie mówiąc Jamesowi o tym zebraniu - bo te są dla niej zdecydowanie bardziej bezpieczne i łatwiejsze aniżeli brutalna, naga prawda. Dobrze przynajmniej, że jest realistką i wie, że Potter nie byłby zachwycony, może nawet oburzony, na wieść o jej postępowaniu. I za to właśnie kocham go, znaczy Jamesa, którego charakter doskonale oddałaś w tym rozdziale. Bo on naprawdę lubi Shirley, ale raczej nigdy nie zapomni o lilii swego serca.
    Remus, Remus. Zawsze się go przedstawia jako kogoś częściowo poszkodowanego, kto zawsze coś traci przez swoją drugą futerkową naturę i nie może się od niej wyzwolić. Mam nadzieję jednak, że nie przeszkodzi mu ona w zbliżeniu się do Rose.
    Pozdrawiam;-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie o to chodziło,żeby Shirley działała Wam na nerwy. Ma nie być idealna. Ma mieć masę wad i tym sposobem zdobyć w jakiś sposób serce Jamesa Pottera. Doskonale go zna z obserwacji i wie jaki on ma stosunek do mugoli i dlatego ona kłamie. Chce go mieć za wszelką cenę. A co do Remusa to zawsze go bardzo lubiłam i było mi go szkoda, że tak późno odnalazł miłość.

      Usuń
  4. Och, co ten Peter sobie myślał, [rzecież wiadomo, że Shy ...

    Och, co ten Peter sobie myślał, [rzecież wiadomo, że Shy nie będzie chciała sie wydać. A jak nawet by powiedziała, że on tam uczęszcza to przecież byłoby nielogiczne... bo niby skąd ona mogła wiedzieć, że on zajmuje się czarną magią? No właśnie..

    Kurczę, ale mnie z tą Evans zaskoczyłaś! Kurcze!

    I Rose... ale świetnie, że umieściłaś fragment z Remusem, ale mi się miło na sercu zrobiło! Kocham Remusa, serio! i Ty o tym wiesz...

    Kocham i czekam na dalszą część:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu nie przemyślał tego i tyle. A co do Evans, to cieszę się, że udało mi się Was zaskoczyć :D. O to mi w sumie chodzi, żeby zaskakiwać pomysłami. Ja też lubię Remusa! On jest wspaniały, dlatego kiedy tylko pojawił się problem z kim go w jakiś sposób połączyć, od razu pomyślałam o Rose :).

      Usuń