"Pozostaje pytanie: wygram czy przegram?****"
15 październik1976 r.
Syriusz Black wpatrywał się z uporem maniaka wśredniego wzrostu blondynkę o zielonych oczach. Dziewczyna uparcie tłumaczyłacoś nauczycielce, która prowadziła Starożytne Runy. Krukona, gestykulowałarękami, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce, które świadczyły ozdenerwowaniu. Młody Gryfon ze stoickim spokojem czekał, aż jego partnerkaprzestanie wykłócać się o ocenę, którą dostali z pracy domowej. Black niewiedział czemu blondynce tak bardzo zależało aby profesor ocenił ich wspólnywysiłek koniecznie na ‘Wybitny’. ‘Powyżej Oczekiwań’ zupełnie mu wystarczyło.Zresztą, nie ma co ukrywać, że Syriuszowi, nie zależało na ocenach. Doszczęścia w kwestii edukacji wystarczyły mu ‘Zadowalające’. Pierwszy razwidział ją tak zdenerwowaną i to nie z jego powodu, a przynajmniej niebezpośrednio. Podejrzewał, że obniżenie oceny było spowodowane jednym źleprzetłumaczonym słowem. Dopiero po oddaniu pergaminu sprawdził jeszcze raz cooznacza znak, który wyglądał jak pelikan z dziwna chmurą nad głową*. Byłświęcie przekonany, że znaczy on ‘deszcz’, a nie jakaś tam ‘chmura’. Dokontekstu zdania bardziej pasował ‘deszcz’ a nie ‘chmura’ dlatego wykłócał sięo to w bibliotece z Helen, co nie umknęło uwadze Pince, która co chwila musiałaich uciszać, a po kilku uwagach wyprosiła ich z pomieszczenia. Na korytarzupara uczniów dalej sprzeczała się, lecz w końcu to dziewczyna ustąpiła izgodziła się na wersję Gryfona.
- Mówiłam, że to oznacza ‘chmura’, a nie jakiś ‘deszcz’– warknęła Helen siadając obok Syriusza.
- Jeden błąd się zdarzył. Pewnie nie byliśmy jedyni– stwierdził Black tonem pozbawionym uczuć i emocji.
- Otóż byliśmy jedynymi, którzy popełnili błąd wtak prostym zdaniu – powiedziała blondynka i spojrzała na Gryfona wzrokiembazyliszka.
Helenzależało na ocenach z prostego powodu. Dopóki uczyła się dobrze i miała przedsobą perspektywy na przyszłość oddalała się wizja niechcianego małżeństwa.Dziewczyna nie zamierzała powtórzyć błędu swojej matki, która godząc się z woląrodziców skazała się na wieczne piekło u boku mężczyzny, który dopiero poślubie pokazał swoje prawdziwe oblicze.
Bez duszny losdoświadcza tak.
Masą próbmęczy wciąż nieugięty czas.**
Helennależała do osób silnych psychicznie, które jednocześnie były słabe. To niewątpliwie odziedziczyła po swojej babce ze strony matki, która podobnie jak jejcórka przechodziła męki ze swoim mężem – dziadkiem dziewczyny. Blondynkazastanawiała się czy wszystkie kobiety w jej rodzinie skazane są na wiecznybrak miłości. Ona, jak każda dziewczyna marzyła o wspaniałym mężczyźnie, którynie będzie chciał dominować w związku, a co za tym idzie nie będzie używałsiły. Postawa, którą prezentowała Helen miała ukryć strach, który gdzieś podskórą istniał i od czasu do czasu ujawniał się nocą podczas cichego szlochu.
Wierz mi tojest najlepszy sposób, żeby ukryć strach. Być taką, hej do przodu. Żeby niktsię nie domyślił.***
Jejzdaniem mężczyźni potrafili tylko ranić, a już zwłaszcza Syriusz Black, któryzmieniał dziewczyny jak rękawiczki. On nie umiał kochać. To było widać napierwszy rzut oka. Każdy jego gest, słowo, pokazywało, że on nie zna tegouczucia. Bo kto miałby go tego nauczyć? Matka, która uwielbiała jego młodszegobrata Regulusa? Ojciec, którego częściej w domu nie było niż był? Od początkubyło widać, że w jego żyłach nie płynie zbyt duża ilość krwi Blacków. Wyjątkiembyło patrzenie na wszystkich z wyższością oraz nonszalancją – to byłą ewidentnacecha Blacków. Nic więcej nie łączyło go z rodziną. Dlatego też w te wakacjeuciekł z domu i odnalazł schronienie w domu Potterów, którzy traktowali go jakwłasnego syna, a on był im za to niezmiernie wdzięczny. Podobnie jak onibrzydził się czarną magią i podziałem ludzi na gorszych lub lepszych. Gryfonpatrząc na Helen nie widział w niej kobiety silnej i pewnej siebie. Ondoskonale umiał odnaleźć maskę, którą ktoś nosił na twarzy. Syriusz, od razuzauważył nie wielki cień strachu kryjący się w zielonych oczach blondynki.Odruchowo budziła się w nim chęć pokazania, że życie nie musi być takie jakiejest. Nie znał jej problemów, ale ciekawość, która była jego cechącharakterystyczną postawiła sobie za główny cel dowiedzenie się kto skrzywdziłKrukonkę. Black sam sobie obiecał, że ona nie będzie jego kolejną ofiarą.
Daj tylko to,co możesz dać
Nic na siłę itak
Nie wyleczęran.**
Boi ona i on nie mieli łatwego życia. Doskonale wiedzieli co to znaczy nie zaznaćszczęścia i miłości w dzieciństwie, ale poznali smak prawdziwej przyjaźni.
Życie pod włostraktuje, wiem.
Maskaradąwciąż jest.
A w niej ty ija gram.**
***
19 grudzień 1976 r.
Audreysiedziała w Pokoju Wspólnym Krukonów. Na kolanach leżał jej szkicownik, a wprawej ręce miała czarny węgielek. Ponownie znalazła się w świecie swojejwłasnej wyobraźni, gdzie nikt nie miał wstępu. Nie wiedziała, gdzie są jejprzyjaciółki. Potrzebowała chwili dla siebie, żeby przemyśleć sobie to wszystkoco się ostatnio dzieje. W ciąg tego tygodnia, który się już w zasadzie kończyłobok Krukonki często kręcił się Charlus. Dziewczynie to kompletnie nieprzeszkadzało. Lubiła z nim rozmawiać i przebywać w jego towarzystwie. Jednak zdrugiej strony jego uśmiechnięta twarz dalej powodowała, że jej serce biło dwarazy szybciej. Znała go bardzo dobrze, bo w końcu był bratem Shirley, którabyła jej najlepszą przyjaciółką. W każde wakacje Audrey, Sophie i Helenspędzały tydzień w domu panny Lebiediew, a co za tym idzie z jej braćmirównież. Sama Audrey nie wiedziała kiedy zakochała się w Charlusie. Podobałojej się w nim to, że mężczyzna był czuły, opiekuńczy, posiadał poczucie humoru,ale co najważniejsze patrzył poważnie na swoją przyszłość. Chciał zapewnićswojej rodzinie dobry byt w kwestii materialnej. Gdy okazało się, że spotykasię on z Lily Evans, panna Simpson przyjęła wiadomość z uśmiechem i pragnęła,aby Gryfonka nie skrzywdziła swoim zachowaniem mężczyzny, który zawładną jejsercem. Audrey żyła dla uśmiechu, którym za każdym razem obdarowywał ją gdymijali się na hogwardzkim korytarzu.
Wciągu ostatniego tygodnia Charlus gdy widział dziewczynę w pokoju w PokojuWspólnym podchodził i zaczynał rozmowę. Wcześniej zdarzało się to bardzorzadko. Takie zachowanie wprowadzało Kurkonkę w zakłopotanie i niepewność, boprzecież powinien spędzać ten czas z Lily Evans. Dodatkowo te rozmowypowodowały, że w kobiecie rodziła się nadzieja, że kiedyś, ona i Charlus będąparą. Wiedziała, że wiele dziewcząt nie rozumie czemu ktoś taki jak on jest zosobą, która urodziła się w mugolskiej rodzinie. Audrey, z tego powodu myślałai w zasadzie była pewna, że nie jest godna by Charlus był jej chłopakiem.
Przyjmujezniewagi, czasem czuję, że oni chcą mojej zguby […]
Pozostajepytanie: wygram, czy przegram?****
- Hej, Audrey – dziewczyna usłyszała za swoimiplecami ukochany głos, a jej serca zaczęło bić dwa razy szybciej.
- Charlus, a ty nie na kolacji? – spytała Audrey izrobiła miejsce chłopakowi.
- Byłem, zjadłem, ale zaczęło mnie zastanawiaćczemu ciebie nie było w Wielkiej Sali – odpowiedział.
- Bo nie jestem głodna – stwierdziła i zamknęłaswój szkicownik, a węgielek schowała do metalowego pudełeczka.
- A co to za zeszyt? – spytał chłopak i wziął go doręki i zaczął oglądać.
- To prywatne – powiedziała szeptem.
Nielubiła, gdy ktoś bez jej zgody oglądał notes z rysunkami. Zwłaszcza, żewiększość z nich była po prostu wytworem jej wyobraźni. W obecnej chwili,Audrey w duchu dziękowała Merlinowi, że nie ma tam nigdzie rysunków z Charlusemw roli głównej.
- Masz talent – powiedział Krukon.
- Dziękuję – powiedziała speszona dziewczyna.
- Mam małe pytanie.
- Jakie? – dziewczyna, odebrała swoją własność iprzycisnęła ją do piersi, jakby bała się, że ktoś ją jej znowu zabierze.
- Może to zabrzmi dziwnie, ale chciałbym cięzaprosić w sobotę do Hogsmeade.
- A to nie idziesz z Lily? – spytała zdziwionaKrukonka, która ostatkami silnej woli powstrzymywała się przed wydaniem zsiebie okrzyku szczęścia.
- Rozstałem się z Lily – odpowiedział, uśmiechającsię lekko. – Więc jak?
- Chętnie pójdę z tobą do Hogsmeade.
Audreynie była w stanie opisać swojego szczęścia. W końcu Charlus zaproponował jejwspólne wyjście do Hogsmeade. A na dodatek rozstał się z Lily Evans. Krukonka,cieszyła się, ale odczuwała, że dla brata Shirley rozstanie z Gryfonką byłociężkie. Mówiły to jego oczy i w obecnej chwili potrzebował Audrey jakoprzyjaciółki, ale jej to w zupełności wystarczyło.
***
LilyEvans nie mogła uwierzyć, że Charlus tak po prostu ją zostawił. Ona nigdy niezostała porzucona, a rozmowa z Krukonem, jasno świadczyła o tym, że między niminic nigdy już nie będzie.
***
Dziewczyna i chłopak siedzieli na kłodziejednego z powalonych drzew na skraju Zakazanego Lasu. Zimny i wilgotny wiatrsmagał ich twarze, na których pojawiły się rumieńce, które były spowodowanewszechobecnie panującym chłodem.
- Charlus, alejak to nie pójdziesz ze mną do Hogsmeade? – pytała dziewczyna nie rozumiejącwiele z tego co powiedział chłopak.
- Lily, tenzwiązek nie ma większego sensu. Tu nie chodzi o to, że ty jesteś zbyt poważna.Chodzi o to jak wyrażasz się o mojej siostrze – stwierdził Krukon.
- Ale ona jestsamolubna i niebezpieczna.
- Przestań!Ona ma wady, ale nigdy nie stanie po stronie zła, a ty uparcie tak twierdzisz.Ma swoje za uszami, to fakt, ale wie co jest najważniejsze. Te twojebezpodstawne oskarżenia zabiły uczucie, które było między nami – powiedziałCharlus i wstał. – To koniec. Zaczynamy osobne życie – spojrzał przelotnie naGryfonkę i ruszył w stronę zamku.
***
LilyEvans nie miała pojęcia czemu udała się w sobotę przed świętami sama doHogsmeade. Powinna siedzieć w dormitorium i czytać jakąś pasjonującą książkę.Jednak czuła, że i tak długo nie wytrzymałaby w sypialni. Charlus w jakiśsposób ją ranił. Przecież ona miała rację jeśli chodzi o jego siostrę. Byłaniebezpieczna nie tylko dla niej, ale dla wszystkich, którzy przebywali w jejotoczeniu. Z jej brązowych tęczówek sypały się niebezpieczne iskry. Każdy kto wnie spojrzał od razu uznawał jej wyższość i zgadzał się na wszystko. Jej postawai sposób mówienia, a także ton głosu świadczyły o tym, że nie znosi sprzeciwu.
Rudowłosaprzemierzała uliczki Hogsmeade. W sumie to stwierdziła, że skoro opuściła jużciepły zamek to może już zrobić zakupy. Święta były już blisko, a ona nie miałajeszcze prezentu dla rodziny i przyjaciół. Owinęła szczelniej szyje czerwonymszalikiem. Z każdym rokiem znalezienie odpowiedniego prezentu było coraztrudniejsze. Za każdym razem chciała najbliższym podarować coś oryginalnego iniezwykłego, a jej po prostu brakowało kreatywności. Nie wiedziała ile sklepówjuż zeszła. Miała tylko jeden prezent dla Rose, a to tylko dlatego, że widziałajak rozpływała się nad jednym z piór.
Przechodzącobok jednej z kawiarni gdzie wiele zakochanych par chowało się przed śniegiem iwiatrem, zauważył jak Charlus siedzi z jakąś dziewczyną, której Gryfonkakompletnie nie znała. Poczuła jak wszystko się w niej gotuje. Była wściekła, żeon tak po prostu po ich rozstaniu przyszedł do Hogsmeade z jakąś dziewczyną ina dodatek z nią flirtował. Bo jak inaczej nazwać te niewinne uśmiechy czyodgarnięcie włosów z twarzy? Po prostu zachowywał się tak jakby ich całyzwiązek był niczym. Nie wyglądał nawet na zasmuconego rozstaniem.
LilyEvans zmrużyła oczy i przyglądała się parze. Może i nie darzyła Charlusauczuciem, które równałoby się z miłością, ale to nie znaczyło, że mógł jąpotraktować jak zabawkę. Jej – Lily Evans – nikt nie będzie traktował w takisposób. Z godnością przyjęła wiadomość o tym, że to koniec, ale ten widokspowodował, że zapragnęła zemsty.
Kobieta niezna pojęć: miłość, zazdrość, zemsta. Ona zna te uczucia.*****
Jednakwiedziała, że nie ma jak zemścić się na Charlusie dlatego postanowiła, żeidealnie będzie się do tego nadawać jego siostra. Evans, zamierzała zabrać jej Jamesai potem napawać się widokiem jak ona cierpi, a co za tym idzie i Charlus,będzie zmartwiony. Lily uważała, że nawet ktoś taki jak Shirley Lebiediew, musiskrywać gdzieś głęboko wrażliwość. Rudowłosa, obiecała sobie, że na policzkachKrukonki pojawią się łzy upokorzenia.
*wymyślone na potrzeby opowiadania.
**Kasia Kowalska – „Maskarada”
***Katarzyna Grochola
****Rihanna – „Question existing”
*****AndrzejKlawitter
Ja już jestem!
OdpowiedzUsuńWiesz, że rozumiem Lily... zachowanie Charlesa nie należało do bardzo taktownych. Moim zdaniem powinien się trochę pochamować, skoro w jakimś stopniu zależało mu na Lily. Ale wiem, że różnie bywa, dlatego czekam na rozwój wydarzeń. Myślę, że to fajne będzie, kiedy Lily będzie chciała odebrać Shirley Jamesa i jakoś się w nim zakocha.... tak przypadkiem. James, wiadomo, zakochany już dawno, ale szukał pocieszenia wśród innej, dlatego myślę, że ten plan jest genialny XD
UsuńŚwietnie to wymyśliłaś. A i jeszcze coś.
Biedna Helen, mam nadzieję, że Syriusz ją pocieszy :*
Cóż Charlus, po prostu wali prostu z mostu jak coś mu się nie podoba... Cóż, Lily jest przebiegła, więc radzę się po niej wszystkiego spodziewać. Co do Helen, to jeszcze nie wiem co z nią zrobię :D.
UsuńTo się Helen zdenerwowała o tą ocenę . Między Audrey i Charlusem zaczyna iskrzyć fajnie ;D wspólny wypad do Hogsmeage dobrze im zrobi ;D Ale Lily widzę to się nie podoba i czuje ze bedzie walczyć o Charlusa..I tym zniszczy związek Jamesa i Shirley;/ ale sie podobiło.. Jednym układa a drugim psuje;/
OdpowiedzUsuńNie, od razu mówię, że Lily nie będzie walczyć o Charlusa, z prostego powodu, bo jej na nim tak naprawdę nie zależy. Nie kocha go. Od dawna skrycie kocha Pottera, tylko jeszcze tego nie dojrzała.
UsuńHelen i Syriusz są fascynujący. Ich związek, a raczej jego brak, relacje. Helen niewątpliwie jest bardzo ambitną osobą. Zawsze podziwiałam takich ludzi. Determinacja w dążeniu do wyznaczonych przez siebie celów to cudowna zaleta. Irytuje mnie fakt, że nieco płytko przedstawiłaś postać Syriusza - jako zwykłego podrywacza bez serca, dla którego najważniejsze są podboje.
OdpowiedzUsuńCo do Lily to... wcale jej się nie dziwię. Zresztą od wiek wieków ludzie wiedzieli, że nie ma świecie niczego tak groźnego jak zraniona kobieta. Niewątpliwie Gryfonka wymyśli jakąś ciekawą, a zarazem spektakularną zemstę. Wątpię jednak czy uda jej się zranić Shirley
Pozdrawiam;-*
Spokojnie, taki Syriusz mi jest niezbędny, ale obiecuję, że z czasem on się zmieni. Przynajmniej w pewnym drastycznym momencie. Ale kiedy to nic nie powiem.
UsuńMasz rację, Shirley jej się nie uda zranić, bo to silna dziewczyna, która chce zostać Śmierciożercą, a oni przecież nie mogą mieć słabych punktów.
Przeanalizowałam sobie dwie stronki, które mi podałaś na mej stronie i jakoś ta podeszła mi do gustu:) Może to i dla tego, że lubię Huncwotów Byłabym wdzięczna o powiadomienie o nowych notkach na tym blogu:) Mam pytanku: Powiadamiać cie także o moich rozdziałach? Życzę wenki i pozdrawiam serdecznie;***
OdpowiedzUsuń#ARS#
[http://zycie-astorii-malfoy.blog.onet.pl/]